Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: Jak się zemścić i co zrobić ? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1897) zapytał (a) 20.03.2016 o 21:04. Zemsta na starszym bracie Jak najlepiej się zemścić? Mój brat jest odemnie o 5 lat starszy. Codziennie zaczepia, robi głupie rzeczy i na dodatek dokucza mojej młodszej siostrze -,- Mam (y) go serdecznie dość! Ciągle się bijemy 💫 🙊 Jeśli mu oddam to on mi z 5x mocniej 😂 Chce żeby mnie Jak zemścić się na wrogu😈. Byłyśmy kiedyś przyjaciółkami ale ona mnie zdradziła obgadywała itp dowiedziałam siotymw 2 kl teraz wszyscy uważają nas za Bf nawet nauczyciele każą na robić razem pracę wszystko bo ona ma obniżony poziom i wszystko robię sama o i jak wszystko wygarnełam to poskarżyła się dziewczynom z klasy co mam ze bić teraz do niej pisze a ona nie Na zamku zaczynają się dziać dziwne rzeczy - nocami przybywa tajemniczy duch, który chce się koniecznie spotkać z księciem Hamletem. Okazuje się, że to duch jego ojca, który domaga się, by syn pomścił jego śmierć na Klaudiuszu, który go otruł i bezprawnie przejął tron. Odtąd Hamlet nie zazna spokoju. Nie chce zabijać, ale Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Jak mam się zemścić. Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1897) Szkoła - zapytaj Na dachu można umieścić okruchy chleba, a ptaki (gołębie i wróble) zepsują powłokę kluczami. Zimą można rozbić jajko na dachu samochodu, natychmiast zamarznie, a gdy zrobi się cieplej, odklei się farbą. Opracowując plan, jak zemścić się na swojej kochance, upewnij się, że twoja zemsta nie wygląda jak sztuczki obrażonego Q4rMdSP. fot. Adobe Stock Posadziłem ją na ławce na wprost okien jego mieszkania. Na jej udach starannie ułożyłem splecione ze sobą dłonie, delikatnie poprawiłem jej włosy, wytarłem cieknącą z ust stróżkę krwi. Wyglądała bardzo naturalnie. Jakby przysiadła na chwilę zmęczona wieczornym spacerem w cieniu rozłożystego klonu. Z dala od miejskiego hałasu i światła latarni. Spojrzałem na zegarek. Wiedziałem, że przed świtem nikt jej tutaj nie znajdzie, a o piątej trzydzieści on jak zwykle potruchta sprzed bramy w kierunku ścieżki, przy której stała ławka i mimo słuchawek w uszach odruchowo spojrzy w tę stronę… Wróciłem do siebie, ale z emocji nie mogłem zasnąć. W końcu nie co dzień zabija się człowieka? Poddałem się tuż przed świtem, pojechałem do parku i schowałem się za jednym z drzew. Widziałem, jak wybiega z domu, chwila ciszy i przerażający ryk poderwał do lotu wrony. „Dokonało się” – pomyślałem, odchodząc, gdy on wciąż wzywał pomocy, jakby nie czuł, że jej ciało dawno już ostygło. – Rachunki wyrównane – wyszeptałem, kucnąwszy przy grobie siostry. – On cię zniszczył, ja zabiłem jego siostrę. Życie za życie. Krew za krew. Rękawem płaszcza zmiotłem z płyty zeschłe liście, zapaliłem znicz, zmieniłem kwiaty w wazonie. – Pan jest dobrym człowiekiem – rozczuliła się na mój widok przycmentarna kwiaciarka. – Tyle lat, a pan nigdy nie zapomina o siostrze – westchnęła, wydając mi resztę. – Ale musi pan o siebie dbać, bo strasznie pan bledziutki ostatnio. – Będę! – obiecałem jej, uśmiechając się szeroko. „Teraz już mogę zająć się sobą” – myślałem. Otuliłem się mocniej płaszczem i wyszedłem z cmentarza. Policja nie powiązała ze sobą odległych faktów z życia brata z obecnym życiem siostry. Zatarłem wszelkie ślady swojej obecności w jej życiu. Zmieniłem dane i zadbałem, żeby nikt z jej bliskich nie zdążył mnie poznać. Odszedłem z jej życia równie nagle, jak się w nim pojawiłem. Zostałem jedynie tajemniczym narzeczonym, którego nikt nie mógł wskazać psom. Nie gryzły mnie wyrzuty sumienia, nie interesowało mnie, czy on dowie się, kto stoi za śmiercią jego siostry. Może kiedyś, ale nie teraz. Wiedziałem, że podobnie do nas, oni także byli ze sobą bardzo zżyci, więc jego ból nigdy nie zelżeje. Miałem zatem czas… Bardzo dużo czasu… Nina była najlepsza, zastąpiła nam rodziców Moja siostra otrzymała imię po wielkiej aktorce Ninie Andrycz. W przeciwieństwie jednak do niej nie zrobiła oszałamiającej kariery, nie zaznała uwielbienia, nie udało jej się nawet zrealizować marzeń, tak bardzo pochłaniało ją ratowanie bliskich. Najpierw mamy, później nas. Najstarsza z czwórki rodzeństwa musiała zadbać o dom i rodzinę, kiedy mama popadała w obłęd, a ojciec w alkoholowym amoku tłukł wszystko, co stanęło mu na drodze, w tym i nas. Nina stawała na głowie, byśmy mieli, co jeść, w co się ubrać, na czym i czym odrabiać lekcje, bo bywało, że dzieliliśmy się między sobą jednym długopisem. Żebrała po instytucjach, sąsiadach i obcych ludziach, abyśmy tylko mogli się uczyć. Postawiła sobie za punkt honoru, że nas wykształci i tym sposobem wyrwie z upodlenia. Dzięki niej skończyliśmy podstawówkę i szkoły średnie. Z Niną się nie dyskutowało. Jeśli wymagała, abyśmy omijali szerokim łukiem popijających w bramach chłopaków, wulgarne dziewczyny, drobnych złodziejaszków szukających następców czy dealerów narkotyków, to się jej słuchało. Choć na zewnątrz delikatna i krucha, w głębi duszy potrafiła postawić na swoim. Była silna. Silniejsza od wszystkich kobiet, które znałem. Dzieliły nas zaledwie trzy lata, więc to ja z trójki młodszego rodzeństwa stałem się jej powiernikiem. To mnie pierwszemu zwierzyła się z uczucia do pewnego miłego chłopaka. W cukierni, gdzie pracowała, kupował codziennie świeże bułki. Jeśli miał czas, zamawiał także kawę. Siadał wtedy przy stoliku w rogu sali i obserwował przechodniów, czasem coś czytał. Wydawało się, że nie zwraca uwagi na to, co dzieje się w cukierni, ale pewnego dnia po wypiciu kawy podszedł do Niny, zamówił świeżego, pachnącego lukrem pączka z nadzieniem z róży i wręczył go jej. – Na dobry początek znajomości – uśmiechnął się nieco speszony własną odwagą. Roześmiała się zaskoczona, ale przyjęła prezent. Przedtem nawet nie przyszło jej do głowy, że mogła mu się spodobać. Nigdy nie widziałem Niny flirtującej z mężczyznami, więc zaskoczyło mnie, że spodobał jej się ten z pozoru przeciętny okularnik. Pomyślałem jednak, że to dobrze, że podrywa ją ktoś spoza naszej dzielnicy. Zadbany, ładnie ubrany chłopak, posługujący się równie ładnym językiem. Nina zasługiwała na kogoś takiego. Kibicowałem jej szczęściu z całego serca, wyobrażając sobie siostrę na ślubnym kobiercu, kroczącą ku lepszej przyszłości. – Tylko o nas nie zapomnij – prosiłem w przypływie paniki, bojąc się, że ją stracę. – Nigdy! – pocałowała mnie w policzek i pobiegła na randkę. Widziałem go kilka razy z daleka. Byłem pewien, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, Nina pozna go z nami, swoim rodzeństwem, bo o rodzicach nawet nie pomyślałem. Często opowiadała mi o nim, więc czułem się częścią ich życia i cieszyłem się ich szczęściem. Nina była rozsądna, stopowała chłopaka w jego miłosnych zapędach. On chciał się już oświadczać i zapraszać do rodzinnego domu, ona powtarzała, że mają jeszcze czas. Mimo jej protestów kupił drogi zaręczynowy pierścionek i wcisnął jej na palec, podczas kolacji u jego rodziców, na którą zaciągnął ją podstępem. Zapewniał, że jej pochodzenie nie ma dla niego znaczenia. Twierdził, że czasy się zmieniły i nie wstydzi się Niny, a jednak w pewnym momencie zaczął jej unikać. Długo nie rozumiałem, co się z nią dzieje. Sądziłem, że chodzi przybita z powodu złamanego serca, lecz ją gnębiło coś poważniejszego – dziecko, które rosło w jej łonie. Zostawił ją samą z tym, jak go nazwał, problemem. To znaczy znalazł lekarza i wręczył połowę kwoty na zabieg, po czym zniknął. Zmienił adres zamieszkania i numer telefonu. Podobno wyjechał na zagraniczny kontrakt. Nina była zbyt dumna, żeby powiadomić o ciąży jego rodziców. Nie chciała żebrać o łaskę u ludzi, którzy już wcześniej traktowali ją wyniośle. Jak zwykle uznała, że poradzi sobie sama, choć miała na głowie naszych rodziców i trójkę młodszego rodzeństwa. Miała nóż na gardle, ale nikt o tym nie wiedział Gdybym wiedział, co zamierza, rzuciłbym technikum i poszedł do pracy, żeby tylko jej pomóc, ale Nina nie powiedziała mi o ciąży ani o tym, że straciła pracę. Nie wiem, która z tych spraw pchnęła ją do gabinetu ginekologa wskazanego przez chłopaka. Pamiętam jedynie, że pewnego popołudnia wróciła do domu jeszcze bledsza i jeszcze bardziej milcząca niż zwykle. Przerażony jej wyglądem, kazałem się jej natychmiast położyć, zrobiłem herbatę z miodem. Następnego dnia wyglądała jeszcze gorzej. Chciałem zawieść ją do lekarza, ale zmusiła mnie, żebym najpierw poszedł do szkoły. – Niedługo matura, nie możesz opuszczać lekcji – upomniała mnie, a z Niną się nie dyskutowało. Już nie żyła, kiedy zdyszany wróciłem ze szkoły. Jeszcze ciepła leżała w łóżku przesiąkniętym krwią. Szarpałem ją, próbowałem ocucić, wezwałem pogotowie – niestety, wszystko na nic. – To są skutki aborcji – westchnął tylko ratownik. – Gdzie jest jej chłopak albo mąż? Gdzie są wasi rodzice? Jesteś jedyną dorosłą osobą w domu? Przykro mi, musimy wezwać policję. Chciałem, żeby go złapali. Żeby zatrzymali ich obu – jej chłopaka i faceta, który ją wyskrobał. Ale dobrze rokujący menadżer czegoś tam dostał jedynie kilka miesięcy w zawieszeniu, a lekarz po prostu rozpłynął się we mgle. Pod wskazanym adresem policjanci nie znaleźli niczego, nawet trochę przypominającego gabinet ginekologiczny. – Synu… – jęczał pijany jak zwykle ojciec. – Musisz nam pomóc, nie zostawiaj nas, bez Ninki i ciebie wszystko się rozsypie – bełkotał, ale we mnie nie było już litości. Wraz ze śmiercią Niny umarła także część mnie. Charakterologicznie zawsze byliśmy niczym ogień i woda, ona – spokojna, ja – impulsywny. Teraz jednak stałem się wprost nieludzki. Działałem metodycznie owładnięty pragnieniem zemsty na wszystkich, którzy zniszczyli jej życie. Zdałem maturę, znalazłem pracę, wynająłem mieszkanie i odebrałem rodzeństwo rodzicom, pozbawiając ich wszelkich praw do dzieci. – Nie mamy już po co żyć – jęczała na sali sądowej wyniszczona chorobą matka, która jednak za nic na świecie nie opuściłaby ojca. Sędzia dwukrotnie zapytał, czy jestem pewien swojej decyzji, a ja dwukrotnie odpowiedziałem, że tak, nie spoglądając nawet w stronę rodziców. Było mi wszystko jedno, czy przeżyją rozstanie z dziećmi, czy nie. Nina chciała nas wykształcić i dać nam lepsze życie, więc czułem się w obowiązku wypełnić jej testament. Nieważne, ile krwi i łez miałoby się przy tym polać. Los stworzył mi okazję do zemsty… Przez następne lata tyrałem jak wół, żeby utrzymać rodzinę, ale kiedy w swoje szesnaste urodziny, najmłodsza z mojego rodzeństwa, Julka, wyznała, że życzy sobie tylko, abym był szczęśliwy, wzruszyłem się do łez. – Nie żartuję – dodała, wtulając się we mnie. – Masz zacząć wychodzić wieczorami, umawiać się na randki, obiecaj! – żądała, a ja nie umiałem jej odmówić. Gdybym nadal pracował ponad siły, pewnie nigdy nie poznałbym Ady, całkiem ładnej absolwentki rehabilitacji i czarnej owcy w rodzinie. Mimo obietnicy złożonej Julce, nie miałem ochoty, a tym bardziej siły i czasu na romanse, ale coś w tej dziewczynie przykuło moją uwagę… Te oczy… Ten chód. Aż mnie zmroziło, kiedy zapytana o rodzeństwo przyznała, że ma brata, świetnie ustawionego menadżera, któremu nie dorównuje do pięt. Szóstym zmysłem wyczułem, że chodzi o niego, i nie zastanawiając się długo, postanowiłem kłamać. Jeszcze nie wiedziałem, dokąd zaprowadzą mnie moje oszustwa, ale byłem przekonany, że nie powinienem tej dziewczynie mówić prawdy o sobie. Zakochała się. Widziałem to w jej zachowaniu. Miała nadzieję na coś więcej, ale im bardziej pragnęła się do mnie zbliżyć, z tym większą siłą coś mnie od niej odpychało. Musiałem zmuszać się do pocałunków i pieszczot, a po każdej takiej sytuacji czułem do siebie coraz większy wstręt, jakbym zbliżeniami z Adą kalał pamięć o Ninie. Kiedy wreszcie postanowiłem, że z nią zerwę, niczego nieświadoma zaproponowała spotkanie ze swoim bratem. – Tylko my troje, on tak bardzo chce, żebym była szczęśliwa. On jeden mnie rozumie, więc zgódź się… Zgódź… – prosiła, rzucając mi się na szyję. – Byłoby pięknie, ale nie mogę – odsunąłem ją od siebie. I wtedy właśnie zakiełkowała we mnie ta myśl. Postanowiłem go obserwować. Poznać jego zwyczaje. Jeszcze nie wiedziałem jak, ale byłem pewien, że się zemszczę. Zniszczę to, co miał najcenniejszego… Chciałem ją tylko upokorzyć i porzucić, ale tak mnie błagała… Uczepiła się mnie, oskarżając, że zostawiam ją dla innej, a kiedy potwierdziłem, wyśmiała, że nie umiem kłamać. Gdy pozostałem niewzruszony na jej lamenty, dodawała, że zgodzi się na wszystko, nawet na trójkąt, bylebym tylko został. Patrzyłem na nią i czułem narastający wstręt. Odepchnąłem ją z całej siły, a ona upadła i uderzyła się o wystający z ziemi kamień. Z ust popłynęła jej strużka krwi. To wszystko. Żadnego krzyku, chrupnięcia, ostatniego tchnienia. Myślałem, że udaje, chciałem odejść, ale zaraz zawróciłem. Naprawdę się nie ruszała. Reszta poszła gładko. Nadspodziewanie gładko… Wracając z cmentarza, wstąpiłem do cukierni i kupiłem dla siebie i Julki pyszne, świeżutkie ciastka. Gdy wszedłem do mieszkania, zadzwoniła moja trzecia siostra, której zaledwie rok temu wyprawiłem skromny ślub. – Chciałabym, żebyś wreszcie mnie odwiedził i zobaczył, jak ułożyłam sobie życie – powiedziała. – Oczywiście, kiedy tylko zechcesz, nawet w tę sobotę! – odpowiedziałem radośnie. – Naprawdę? Przyjedziesz sam czy z Julką? A może zabierzesz też Adriana i jego dziewczynę? Mój Marek bardzo się ucieszy… Ja się ucieszę… – poprawiła się natychmiast. W słuchawce zapanowało milczenie. – Jesteś tam? – zachęciłem siostrę. Wiedziałem, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Sądziłem, że jest w ciąży, ale ona wypaliła: – Chciałam tylko zapytać, bo Julka wspominała coś o twoich częstych wyjściach. Zakochałeś się? Masz może jakąś dziewczynę? – Wręcz przeciwnie! – roześmiałem się, czując ulgę, że chodziło tylko o to. – Właśnie wyzwoliłem się z toksycznego związku! Zobacz więcej kryminalnych historii: „Zakochałam się w Januszu od razu. Gdybym wiedziała, że zamorduje mojego męża, dalej bym go kochała” „Obrobiłem dom bandziora działającego w gangu porywaczy dla okupu. Tak odkryłem, gdzie jest moja siostra”„Matka chciała mnie tylko dla siebie. Skłamała, że mój ojciec nie żyje. Nie zasłużyła na życie po tym, co zrobiła” fot. Adobe Stock, boomeart Amelia. Ciemnowłosa dziewczyna, o ciemnych, nieprzeniknionych oczach i szlachetnych rysach twarzy, niedościgniony wzór wyrafinowanej urody. Tak się niestety złożyło, że była moją starszą siostrą, osobą, którą darzyłam skomplikowanymi uczuciami oscylującymi między bezkrytycznym podziwem a nienawiścią. Zazdrościłam jej wszystkiego, nawet imię miała ładniejsze od mojego, przywodziło na myśl księżniczkę z bajki. Ja byłam zwykłą Kasią. Zawsze chciałam być taka jak ona, niestety to było niemożliwe, różniłyśmy się wszystkim, ona była podobna do mamy, ja do taty. – Śliczna dziewczynka, jak masz na imię, kochanie – starsze panie zaczepiały Amelię w parku, do którego chodziłyśmy z mamą w dzieciństwie. Podskakiwałam obok i robiłam śmieszne miny, starając się zwrócić na siebie ich uwagę i zwykle mi się to udawało. – Urocze dziecko, jaką ma zabawną buzię – chwaliły mnie grzecznie, raniąc do żywego. Obrażona nadymałam policzki, a one śmiały się serdecznie. Małe dzieci wiele rozumieją, a czego nie są w stanie pojąć, odczują. Miłe, starsze panie pierwsze poinformowały mnie, że urodą nie sięgam Amelce do pięt, ona była ciemnowłosą królewną o wielkich oczach i regularnych rysach twarzy, ja chudą chłopczycą z poobijanymi kolanami i zadartym nosem. Bolałam nad tym, przez wiele lat marzyłam o metamorfozie, myślałam, że kiedy podrosnę, stanę się taka jak ona, siostry powinny być przecież chociaż trochę podobne. Niestety, karty zostały rozdane przed naszym urodzeniem, ona dostała wszystko, ja niewiele. Uważałam to za palącą niesprawiedliwość, a mimo to podziwiałam Amelię, lubiłam być blisko niej i robić wszystko to co ona. A ją to złościło, nazywała mnie cieniem i prosiła, bym za nią nie łaziła. Byłyśmy już starsze, nietaktowne starsze panie odeszły w niepamięć, pojawiły się koleżanki, no i oczywiście chłopcy. Amelia, jakżeby inaczej, była lubiana przez dziewczyny i miała ogromne powodzenie, królowa życia, można powiedzieć. Snułam się za nią wszędzie, chociaż robiła co mogła, żeby mnie przepędzić. I tu się nacięła, okazało się, że i ja jestem lubiana przez jej towarzystwo, moja skłonność do wygłupów zjednywały mi sympatię, a brak ponadprzeciętnej urody nastawiał do mnie dziewczyny wybitnie pokojowo. Dwóch pięknych sióstr pewnie by nie zniosły. Jedyną osobą, której przeszkadzałam, była Amelia – Zjeżdżaj, Cieniu, znajdź sobie zajęcie gdzie indziej – syczała, kiedy wychodziłyśmy razem z domu. Rodzice nalegali, by zabierała mnie ze sobą, byli wtedy spokojniejsi, pewnie uważali, że jestem znakomitą przyzwoitką, która uniemożliwi pięknej Amelii szaleństwa. Wybitna uroda nie zawsze bywa atutem, w rodzinie utarło się, że mnie można ufać, jej – nie. Korzystałam z tego, wolałam towarzystwo Amelii niż własne, no i kochałam się potajemnie w Kubie. On nie widział świata poza moją siostrą, więc przeniosłam uczucia na Jurka, potem na Damiana. Nie umarłam z miłości, kiedy zrozumiałam, że wszyscy chłopcy, którzy mi się podobają, widzą tylko siostrę, nie miałam u nich szans, kiedy porównywali mnie z Amelią. Lubili mnie, ale nie tak, jakbym chciała, byłam raczej kumplem niż dziewczyną, którą można się zainteresować. Zezłościłam się i uznałam to za dziejową niesprawiedliwość, skróciłam nawet trochę włosy, żeby choć trochę upodobnić się do Amelii, ale później pozwoliłam im odrosnąć. – Chcesz być jak chłopak – zaśmiała się Amelia, komentując moje zamiary. – Nie znasz się – zgasiła ją przyjaciółka – Ona ma intrygującą urodę, tylko trzeba ją wydobyć. Jak się umaluje, z podciętymi włosami będzie całkiem do rzeczy. Amelia umilkła, Iwona miała opinię osoby z wyrobionym gustem, jeszcze nie była pewna, kim chce zostać, wziętą wizażystką, czy słynną projektantką mody, ale dziewczyny liczyły się z jej zdaniem. Ona pierwsza przerwała zaklęty krąg, dostrzegła we mnie to „coś”. Nie byłam próżna, jednak potrzebowałam miłych słów, żeby nie myśleć o sobie jak o pomiotle. Żyłam w cieniu Amelii, dziewczyny wyrastającej na prawdziwą piękność, a to nie było łatwe doświadczenie. Wiedziałam, że na jej tle wypadam blado, byłam tylko cieniem, dziewczyną, której się nie zauważa, i nie miałam szans, by się od niej uwolnić, byłyśmy przecież siostrami. Która nastolatka to zniesie? Różnie między nami bywało, czasem zwierałyśmy szeregi przeciwko ograniczeniom narzucanym przez rodziców, innym razem zwracałyśmy się przeciwko sobie, walcząc o prawo do autonomii. Amelia wyrzucała mnie z pokoju, kiedy Iwona wpadała na plotki, ja leciałam na skargę do rodziców albo robiłam jej na złość. W pewnym okresie trzeba było przegrodzić pokój segmentem, żebyśmy się nie pozabijały. Zaporę usunęłyśmy same, kiedy zaczęli odwiedzać nas chłopcy. Nie zamierzałyśmy nikogo wprowadzać w rodzinne sekrety, wojna podjazdowa, jaką toczyłyśmy, była naszą prywatną sprawą, więc z dwojga złego wolałyśmy zrezygnować z odrobiny prywatności i odsłonić pole bitwy. Okazało się, że nie jesteśmy już tak wojowniczo nastawione, ale rezerwa została. Amelia nadal nazywała mnie Cieniem i chętnie pozbyłaby się wiecznie towarzyszącej jej siostry. Dziś ją rozumiem, wtedy uważałam że jest wredna Nie stałam się bardziej wyrozumiała, dlatego gnębią mnie wyrzuty sumienia. Chociaż minęły lata i Amelia ma cudownego męża, czasem myślę, jak potoczyłoby się jej życie, gdybym nie spotkała wtedy na ulicy Wojtka. Był wielką miłością siostry, pierwszą prawdziwą i aż boję się myśleć, jak mocną. Pojawił się niespodziewanie, tak w jej, jak i w moim życiu. Nie byłam na niego gotowa. Wszedł między nas, całkowicie separując mnie od Amelii, nie mogłam przecież towarzyszyć jej na randkach, nawet rodzice tego nie wymagali. Polubili Wojtka i uważali, że ma na Amelkę dobry wpływ, a poza tym, co nie jest bez znaczenia, obie byłyśmy już pełnoletnie. Ja co prawda niezupełnie, ale byłam tak podpięta pod siostrę, że nikt na taki drobiazg nie zwracał uwagi. W końcu Amelia odzyskała swobodę, pierwszy raz w życiu pozbyła się Cienia, i zajęta Wojtkiem, nawet tego nie zauważyła. Przestałam być dla niej ważna. Z początku nie rozumiałam, co się dzieje, nie byłam zazdrosna, tylko zdezorientowana. Nagle zostałam pozbawiona nie tylko towarzystwa Amelii, ale także jej koleżanek, dziewczyny nie odsunęły się ode mnie, jednak przestałam się z nimi spotykać, bo bez siostry to nie było to samo. Cień stracił swoją panią i nie umiał żyć samodzielnie Amelia zmieniła się, i o dziwo, zaczęła lepiej mnie traktować. Może dlatego, że była szczęśliwa, a może zaczynała dojrzewać? Tak czy owak, awansowała mnie do roli powiernicy numer dwa, zaraz po Iwonie. Byłabym z tego dumna, gdybym nie musiała wysłuchiwać tego, co powiedział i zrobił Wojtek. Czułam, że Amelka zwierza mi się, bo nie ma akurat komu, a ja jestem pod ręką. – Kochasz go? – spytałam ją kiedyś wprost. – A jak myślisz? – błądziła rozmarzonym wzrokiem po suficie. Nie chciała odpowiedzieć, ale wcale tego nie oczekiwałam. I tak wiedziałam. Leżałyśmy w poprzek jej tapczanu, obok siebie, opierając nogi o ścianę, to był nasz rytuał z dzieciństwa, do którego wróciłyśmy po burzliwym okresie siostrzanej wojny. Cieszyłam się, że jesteśmy same, ostatnio Amelka nie miewała dla mnie za dużo czasu. Wtedy właśnie niespodziewanie zjawił się Wojtek i bańka prysła. – Zjeżdżaj Cieniu, zrób to dla mnie – uśmiechnęła się prosząco siostra, wracając do dawnej odzywki, z której ostatnio się podśmiewałyśmy. Teraz nie miała obraźliwej wymowy, była tylko wytrychem otwierającym wspólny kuferek ze wspomnieniami. Ja też się uśmiechnęłam, wychodząc z pokoju, ale poczułam się odrzucona. Wojtek był dla niej ważniejszy niż ja, w zasadzie nic dziwnego, również miewałam sympatie, ale to było co innego. Ja nie wyrzuciłabym jej z pokoju. W tamtym czasie cierpiałam na galimatias uczuć. Zazdrość o siostrę przeplatała się z zadowoleniem, że jest szczęśliwa, nie mogłam z tym dojść do ładu. Huśtawka emocji odbierała mi dech, lubiłam Wojtka i jednocześnie utopiłabym go w łyżce wody, za to, że wszedł między nas, w chwili, kiedy po latach nieporozumień, zaczynałyśmy się odnajdywać. Może myślałabym o nim inaczej, gdyby pojawił się później, gdy byłam już pewna, że Amelia zaakceptowała swój Cień i stała się dla mnie prawdziwą, siostrą. Może… Tego już nigdy się nie dowiem. Szłam zamyślona ulicą, nie śpiesząc się do domu. Amelka umówiła się z Wojtkiem, nie miałam ochoty schodzić im z drogi, udając, że wszystko jest w porządku. Młodsze siostry też mają uczucia, które łatwo można zranić. – Dokąd tak pędzisz noga za nogą? – zatrzymał mnie wesoły głos Wojtka. – Amelka w domu? Właśnie do was idę. Zatrzymałam się, buntowniczo patrząc w bok. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać o Amelii, ani o niczym innym. – Masz dziwną minę, coś się stało? – zaniepokoił się. – Uhm – mruknęłam na odczepnego. – Z Amelią? Dzwoniłem dziś dwa razy, nie odebrała – Wojtek sam się podkładał, chciał gadać o mojej siostrze i tylko o niej? Proszę bardzo. – Nic dziwnego, była zajęta – powiedziałam. Jeszcze nie wiedziałam, czym go ustrzelić, chciałam tylko trochę namieszać, żeby nie był taki zadowolony. I wymyśliłam. – Takim jednym, podoba jej się. Młody asystent, prowadzi zajęcia z jej grupą – powiedziałam i natychmiast ugryzłam się w język. Za późno, nie mogłam cofnąć wypowiedzianych słów. Wojtek zbladł. – Żartowałam – wyrzuciłam z siebie pośpiesznie. – Nie chciałam tego powiedzieć. – Jasne, nie zdradziłabyś siostry – powiedział spokojnie Wojtek. Szczęki mu chodziły, widziałam, że toczy ze sobą walkę. – Ona się o tym nie dowie, obiecuję. Jesteś dobrą kumpelką, Kaśka, dziękuję. – Wcale nie, to nieporozumienie – zaczęłam szarpać go za rękaw. – Żartowałam, nie ma żadnego asystenta. – Jest, Amelia wspomniała o nim mimochodem, mówiła, że super gość, a zajęcia z nim są podobno rewelacyjne, widać było, że jest nim zafascynowana. Nie przykładałem do tego wagi, ale po tym, co powiedziałaś… Spokojnie, Kasia, nie wydam cię – uwolnił rękaw. – Porozmawiam z nią, muszę znać prawdę. – Ona się wścieknie, nie lubi nikomu się tłumaczyć – ostrzegłam go niezręcznie. Nie wspomniałam o bezpodstawnych oskarżeniach, bo wtedy musiałabym powiedzieć, że skłamałam, wieść dotarłaby do Amelii i straciłabym siostrę. Nigdy by mi tego nie darowała. Wojtek zostawił mnie rozdygotaną, stałam na ulicy, gorączkowo zastanawiając się, dokąd mam pójść. Jak się wyda, co zrobiłam, Amelia mnie zabije, nie miałam po co wracać do domu. Padło na Iwonę, zamelinowałam się u niej, żeby przeczekać burzę. To do niej właśnie zadzwoniła Amelia po wyjściu Wojtka, na zmianę żaliła się i miotała gniewne klątwy. Była pewna, że zazdrosny chłopak źle zinterpretował jej słowa i oskarżył ją o spotykanie się z asystentem. Podobno wiedział to z pewnego źródła. Uniosła się honorem i poprosiła, żeby wyszedł, a on zamiast uznać swój błąd, posłuchał. Skuliłam się w kącie, komedia nabierała tempa Nie była śmieszna, raczej tragiczna, mogłam ją zakończyć jednym słowem, ale siedziałam cicho, bałam się, że gniew Amelii padnie na mnie. Wmawiałam sobie, że burza ucichnie, jeśli Amelka i Wojtek naprawdę się kochają, będą umieli sobie wszystko wyjaśnić i nadal pozostaną parą. Przeciągnęłam wizytę u Iwony tak długo, jak się dało, kiedy wróciłam do domu, Amelia leżała na łóżku i płakała. Usiadłam obok niej. – Nikt mnie tak nie obraził jak on, nie zasłużyłam na taki brak zaufania – łkała. – To koniec, zerwaliśmy, on nie wróci – podniosła zalaną łzami twarz i spojrzała na mnie. Przełknęłam ślinę. Cholerka, gdybym wiedziała, jaką lawinę poruszy kilka nierozważnie wypowiedzianych słów, nic bym nie powiedziała Wojtkowi. – Pogodzicie się – pocieszyłam ją i wstałam. Nie mogłam patrzeć na to, co najlepszego narobiłam. Całą noc myślałam, jak ich ze sobą pogodzić i nic nie przyszło mi do głowy. Nadal chcieli być razem, kilka razy nawet się spotkali, ale temat zdrady zawsze wypływał i wszystko niszczył. Zbyt im na sobie zależało, żeby przejść do porządku dziennego nad podejrzeniem, które wyżłobiło głęboką rysę. Ich związek tego nie wytrzymał, ale czy miłość również się skruszyła? Amelia długo cierpiała po stracie Wojtka, pozostała sama, z niechęcią odnosząc się do wszystkich zainteresowanych nią mężczyzn. Każdego porównywała do utraconego chłopaka, dowodząc wyższości Wojtka nad resztą rodzaju ludzkiego. Nasze poufne rozmowy odbywały się w ciszy wspólnego pokoju, w innych okolicznościach byłabym uszczęśliwiona zaufaniem, jakim mnie obdarzyła, ale z wiadomych powodów cierpiałam katusze. Bałam się, że moja wina w końcu się wyda i było mi strasznie żal Amelii, ale co mogłam dla niej zrobić? Jeśli chciałam pozostać jej siostrą, musiałam siedzieć cicho. Kilka lat później odpracowałam swój błąd, przedstawiając jej Michała. Był przyjacielem mojego chłopaka, facetem idealnym, ciepłym i pluszowym, w sam raz na złamane serce. Nie sądziłam, że Amelia go doceni, ale chciałam spróbować, tym bardziej że Misiek bardzo mnie o to prosił, wiadomo, moja siostra robiła na mężczyznach ogromne wrażenie. Udało się. Dziś Amelia jest szczęśliwa, a Misiek wszedł do rodziny i stał się moim szwagrem. Wszystko dobrze się skończyło, ale czasem mam wyrzuty sumienia. Niedawno spotkałam przypadkiem Wojtka, spytał zdawkowo, co u mnie. Rozgadałam się, chciałam rzetelnie opowiedzieć mu o wszystkim, co się wydarzyło, ale zauważyłam, że jest dziwnie roztargniony. Nie słuchał, zrozumiałam i zahaczyłam o Amelię. Trafiłam. Oczy mu błysnęły, poczułam ukłucie zazdrości. Ona i tylko ona, jakby nikogo innego nie było, a ja co? Stare uczucie siostrzanej zazdrości, trenowane w wielu wariantach, powróciło i próbowało się rozgościć, ale zdusiłam je. Mam cudowną siostrę, z którą wreszcie dobrze mi się układa, nie ma o co się złościć. Spławiłam Wojtka okrągłymi słówkami, wspomniałam o małżeńskim szczęściu Amelii. Dobrze zrobiłam, szybko się pożegnał i odszedł. O to mi chodziło, jego czas minął, nie ma po co wracać do przeszłości, nigdy nie przyznam się, że niechcący przyczyniłam się do ich zerwania. Teraz między mną i Amelią jest dobrze, nie warto tego psuć. Czytaj także:„Miałam 18 lat i zostałam sama z brzuchem. Mój kochanek wyrzekł się dziecka, więc oddałam syna do adopcji”„Mąż się mnie wstydzi, dla niego jestem tylko zaniedbaną kurą domową. Przed znajomą udawał, że jestem nianią”„Syn zdradził żonę z jakąś lafiryndą. Synowa teraz zabrania mi widywać się z wnuczką. Skierowałam sprawę do sądu” Zranione ptaki odcinek 82 - co się wydarzy? Premierowy epizod tureckiego serialu zostanie wyemitowany w poniedziałek 18 lipca o godzinie 18:45 na antenie kanału TVP2. Produkcję można oglądać także na stronie Przeczytaj, co wydarzy się w nadchodzącym odcinku. Zranione ptaki odcinek 82 streszczenie. Levent jest zaskoczony wyznaniem Melis. Kobieta ma nadzieję, że Levent odwzajemnia jej uczucia. Mężczyzna jednak jasno mówi, że ceni ją jako przyjaciółkę i to się nigdy nie zmieni. Melis wyrzuca mu, że to Meryem odpowiada za jego obojętność. Meryem jest załamana tym, co słyszała. Wierzy, że Levent również kocha Melis. Dziewczyna jest zupełnie rozbita. Tekin uspokaja Durmuşa w kwestii Kudreta, mówiąc, że mu zapłacił kazał wyjechać ze Stambułu. Durmuş nie do końca wierzy w wyjaśnienia Tekina i nie rozumie, dlaczego szef nie pozwala mu odebrać Ömera z rezydencji rodziny Metehanoğlu. Tekin zaś planuje rozwiązać kwestię Meryem i chłopca raz na zawsze. Wściekła i zawiedziona Melis wyjeżdża z impetem. Postanawia zemścić się na Levencie. Mężczyzna niepokoi się jej nieobecnością i przez całą noc bezskutecznie szuka Melis. W końcu dostaje od niej wiadomość, w tonie listu pożegnalnego. Tymczasem Cemil i Ayşe świetnie sprawdzają się w roli współlokatorów. ZOBACZ TAKŻE: Telenowele tureckie i latynoskie - czym się różnią? Które są lepsze? Sekrety serialu ZRANIONE PTAKI | ESKA XD - Hotplota #51 Zranione ptaki - o czym jest serial? Zranione ptaki to historia o siostrze, której miłość chroni rodzeństwo przed wszelkim złem. Meryem jest młodą, silną i piękną kobietą, los sprawił, że przez ostatnie pięć lat wychowuje swojego młodszego brata Ömera. Kiedy była nastolatką, ktoś dał dziecko jej ojcu Durmusowi. Ten zamierzał je sprzedać, jednak został wcześniej aresztowany. Teraz kobieta ciężko pracuje, aby mały Ömer nie trafił na ulicę. Dowiaduje się, że jej przyszywany brat jest synem wpływowego przemysłowca i został porwany w walce o władzę nad imperium rodzinnym. Meryem pragnie połączyć Ömera z jego biologiczną rodziną. Zranione ptaki - obsada Emre Mete Sönmez - Ömer Celik / Efe Metehanoğlu Ali Yasin Özegemen - Levent Metehanoğlu Gizem Arıkan - Meryem Çelik Ayşen İnci - Ulviye Metehanoğlu Elif Erol - Hülya Metehanoğlu Arzu Yanardağ - Hülya Metehanoğlu Özgür Özberk - Tekin Avcı Cemre Melis Çınar - Melis Saraç Czwartek, 25 maja 2017 (13:05) Salman był miły, kochający - tak twierdzi 18-letnia siostra zamachowca samobójcy z Manchesteru. W rozmowie z "Wall Street Journal" nastolatka stwierdziła, że jej brat chciał się zemścić za zabijanie syryjskich dzieci przez USA. 23-letni Salman Abedi zdetonował ładunek wybuchowy w poniedziałek wieczorem, tuż po zakończeniu koncertu Ariany Grande w Manchester Arena. Zginęły co najmniej 22 osoby - w tym polskie małżeństwo. Zdaniem Jomany Abedi, siostry zamachowca, jej brat był miły i kochający, a do zbrodni popchnęła go "niesprawiedliwość świata". Według niej brat chciał się w ten sposób "zemścić za ładunki wybuchowe, które Amerykanie zrzucają na dzieci w Syrii". Salman Abedi tuż przed zamachem wrócił do Wielkiej Brytanii z Libii. Myślę, że widział wszędzie umierające muzułmańskie dzieci i chciał zemsty - uważa jego siostra. Z kolei przyjaciel rodziny twierdzi, że Abedi chciał wziąc odwet za śmierć swojego 18-letniego przyjaciela, również pochodzącego z Libii. Chłopak został zamordowany w zeszłym roku w wyniku ataku rasistowskiego. (mpw) Siostra pana młodego żali się, że bliscy nie zaprosili jej na ślub. Ponoć przeszkodą okazała się jej uroda. Kobieta twierdzi, że nie otrzymała zaproszenia, ponieważ… jest zbyt ładna. „Chcę, żeby wszystkie oczy były skierowane na mnie, nie na ciebie” – miała usłyszeć od panny młodej. Nie zaprosili jej na ślub Trudno sobie wyobrazić, że na ślubie własnego brata jest się nieproszonym gościem. Ale i takie sytuacje się zdarzają. Można przypuszczać, że zazwyczaj chodzi o jakiś konflikt rodzinny lub podobny powód. Jednak ta siostra pana młodego twierdzi, że nie dostała zaproszenia na ślub, bo… pannie młodej nie spodobał się jej wygląd. Kobieta miała stwierdzić, że siostra jej przyszłego męża jest za ładna, przez co skradnie całe show i odwróci uwagę od panny młodej, która w tym wyjątkowym dniu powinna być przecież najpiękniejsza. Zasługuję na to, by być najpiękniejszą osobą na moim ślubie, a ty mi to zepsujesz. Chcę, żeby wszystkie oczy były skierowane na mnie, nie na ciebie – powiedziała panna młoda. Pixabay Kobieta pozostała nieugięta, chociaż siostra pana młodego zaproponowała, że przyjdzie na ślub bez makijażu i założy skromną sukienkę. Rodzinny konflikt Siostra pana młodego wyżaliła się w serwisie ale o całym zajściu opowiedziała też swojemu mężowi. Ten, zły na pannę młodą, postanowił się zbuntować i oznajmił, że również nie pojawi się na ślubie. O zażegnaniu konfliktu nie było mowy. Wręcz przeciwnie – panna młoda miała jeszcze większe pretensje, że siostra jej ukochanego opowiedziała o wszystkim swojemu mężowi. Pixabay Sądząc po komentarzach, internauci przejęli się tą sprawą. Niektórzy doradzają użytkowniczce serwisu, jak powinna się zemścić na żonie swojego brata. Powinnaś pojechać na wakacje z mężem w czasie wesela i zalać media społecznościowe zdjęciami w bikini – czytamy w jednym z wpisów. Niestety nie wiemy, jak na to wszystko zareagował pan młody. A może nie chciał się narazić przyszłej żonie?

jak się zemścić na siostrze